środa, 5 listopada 2014

#3 "Gra Endera"


Jeśli chcecie poczytać coś całkowicie innego, coś co was zainteresuje swoją fabułą i wyrwie z szarości dnia codziennego...

Well, well, well...

Jako odpowiedź na wasze wołanie przedstawiam wam "Grę Endera" autorstwa O. S. Carda.
Książkę tak nieporównywalnie cudowną, zapierającą dech w piersiach, po prostu cud, miód i jednorożce. Tytuł mógł wam obić się o uszy, ponieważ na podstawie książki powstał film (który polecam).

Lecz, zacznijmy od początku!


Ender to mały chłopiec, który uczy się w szkole, nie takiej zwykłej szkole, nie nie...
Dzięki temu, że podczas uczęszczania do tej placówki każdy uczeń ma wmontowany specjalny czujnik, który rejestruje wszystko, dosłownie wszystko co się dzieje w pobliżu dziecka. W rezultacie władze rządowe wyłapują niezwykle utalentowane dzieci i wysyłają je do szkoły bojowej, gdzie stają się żołnierzami. Ender jest takim dzieckiem, choć nie, wróć Ender jest najlepszy z najlepszych.

Lecz czekaj... dlaczego małe brzdące są posyłane do wojska?

Odpowiedź jest niezwykle prosta.
Ponieważ trwa wojna, ale nie taka, której się spodziewamy. Ziemię zaatakowała obca cywilizacja, z wyglądu przypominająca nasze mrówki, tylko na koksie ;).
Robale - bo tak nazywają je mieszkańcy Ziemi są niezwykle zorganizowane, przerażające i zabójcze. Nasza planeta z ledwością obroniła się przed dwoma pierwszymi inwazjami, dzięki niezwykłemu człowiekowi Meazerowi Rackhamowi, który będąc pilotem w bitwie cudem przedarł się przez linie wroga i rozbił ich szyki. Ziemia została uratowana a Meazer został ogłoszony bohaterem.

Wracając do Endera i dzieci podobnych do niego!
Uważa się, że umysły maluchów mają większy potencjał i to w nie powinniśmy "inwestować".
Nasz Ender jest potencjalnym przywódcom, kolejnym Aleksandrem Macedońskim lub Cezarem (kto tam kogo woli ;)), dlatego nauczyciele w szkole bojowej wywierają na nim silną presję.
Chcą by uwierzył, że jest sam, że na nikogo nie może liczyć, a wiarę może pokładać tylko w sobie.
Dlatego nasz bohater jest nieszczęśliwym, ograbionym z dzieciństwa wrażliwym dzieckiem.
Jednakże!
Równocześnie Ender nie daje się i z całych sił walczy, właściwie o samego siebie, o to żeby nie zatracić swojego człowieczeństwa w brutalnym świecie gier, które nie mają zasad.

Książka jest niezwykle oryginalna, momentami zabawna, lecz i wzruszająca. Muszę uczciwie przyznać, że obserwowanie jak Ender w przeciągu kilku lat przeistacza się z małego zbyt ufnego dziecka w mężczyznę, który ma swoje zdanie i będzie o nie walczył było tak rozbrajające, że w momentach jego tryumfu czułam rozpierającą mnie dumę.
Co do postaci drugoplanowych najbardziej do gustu mi przypadł mały chłopiec o imieniu Groszek. Jest sprytny i inteligentny, oraz potrafi wyciągać wnioski z sytuacji, które mu się przydarzyły. Warto także wspomnieć o Petrze i Alai, jego towarzyszach, jednym słowem są niesamowici!
Autor na szczęście nie przedstawia ich jako szablonowych superbohaterów, którzy nie mają wad, nie! Każdy ma swoje blaski i cienie, a to sprawia, że lubimy ich jeszcze bardziej.

Koniec końców!
Książka niezwykle mi się podobała, i dawno nie miałam w rękach tak interesującej pozycji, choć przyznam, że do przeczytania skłonił mnie film.
Warto zapoznać się z tą pozycją, ponieważ będziemy z napięciem obserwować przygody małego Endera od początku, aż do końca.

PS Najlepsze jest zakończenie! Ale specjalnie dla tych, którzy nie przeczytali nie powiem nic a nic!

              /Liar

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz